Kobieto. Wcale nie musisz!
Z tym postem zbierałam się już od dawna. Chciałam napisać o tym, że wbrew temu, co podpowiadają kolorowe magazyny, reklamy w TV lub na witrynach sklepów, kosmetyczka, mama, teściowa czy koleżanka, są pewne rzeczy, których po prostu nie muszę robić. Dotyczą one różnych sfer życia, skupię się dziś tylko na kilku.
Opowiem co ja zrozumiałam w kwestii tego, czego wcale nie muszę. Zacznę od urody właśnie, a dalej kilka innych przykładów.
1) Nie muszę kupować drogich peelingów...
- mogę użyć soli (np. himalajskiej) zmieszanej z olejem kokosowym, mielonej kawy z oliwą z oliwek, cukru z oliwą itd. itp.
- mogę zainwestować tylko w szczotkę do ciała (ok. 13 zł) i szczotkować ciało na sucho (zdzierać martwy naskórek i pobudzać krążenie jednocześnie). I po co jeszcze peeling?
2) Nie muszę używać kosmetyków rozświetlających...
- mogę pić dużo wody i zdrowo się odżywiać, a skóra sama będzie promieniała
- to naprawdę działa, TO JEST FAKT, który od ok dwóch miesięcy mogę obserwować na swojej twarzy i ludzie też mi zwracają na to uwagę
- mogę wetrzeć pół kropelki oliwy z oliwek nad kości policzkowe
3) Nie muszę mieć kremu i maści na każdy centymetr swojego ciała...
- mogę zrezygnować z kosmetyków, które najczęściej napakowane są szkodliwymi substancjami i szukać naturalnych odpowiedników albo zastanowić się
czy naprawdę potrzebuję codziennie wklepywać w swoje ciało tyle chemii?
Może jeden dobry balsam do ciała, jeden produkt do twarzy i włosów wystarczy?
4) Nie muszę kupować drogich ubrań, żeby wyglądać świetnie...
- mogę wynajdywać niezłe skarby w ciucholandach za kilka złotych, zwłaszcza na wagę. Robię to od dawna - na wycenę nawet nie wchodzę, żeby mnie nie kusiło ;) Od razu kieruję się na wagę i oto przykłady tego, co znalazłam tam w przeciągu ostatnich czterech miesięcy, (bo oczywiście to nie były zakupy jednorazowe): markowa kurtka skórzana za 20 zł, piękny kremowy trencz z sieciówki za ok 18 zł (przyjaciółka stwierdziła, że jest ładniejszy niż jej, który kupiła w "normalnym sklepie"), nowa sukienka z metką sportowej firmy za 3 zł, kamizelka z Zary za 2 zł, dwie bawełniane bluzki marynarskie, na które ostatnio choruję za 3 zł... Jakby to ktoś powiedział:
Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?
5) Nie muszę mieć podłogi tak czystej, że można z niej jeść...
6) Nie muszę być na bieżąco z tym, o czym trąbią portale informacyjne...
7) Nie muszę zawsze na wszystko się zgadzać...
Odkrywam, że tyle rzeczy po prostu nie muszę. Ale wiem, co muszę. Muszę skupiać się na tym, co najważniejsze w życiu. Na mojej relacji z Niebieskim Ojcem, mężem, córkami. Na tym, by codziennie zdawać sobie sprawę, że moje życie to dar i choć nie wiem jak będzie się toczył kolejny dzień to muszę. Wróć. Chcę - poznawać Boga jeszcze lepiej. Może uznasz, że przesadzam, ale ja nie muszę się z tego tłumaczyć ;)
![](http://3.bp.blogspot.com/-yut2PG-9L18/VTdZX1uxJHI/AAAAAAAAAdo/vIAXJ40t7dA/s1600/podpis.png)
I ja też nię muszę i tak własnie żyję jak piszesz. Tylko po ostatniej przygodzie z peelengiem z kawy i oliwy z oliwek łazienkę szorowałam przez miesiąc, także to bym akurat odradzała :D :D
OdpowiedzUsuńkawa + oliwa też nie zadomowiła się w mojej łazience:}
Usuńale sól + olej kokosowy jest super! Też się cieszę, że nie muszę "stosować owczego pędu" w moim życiu!
OdpowiedzUsuńa ta oliwka na twarzy to bardzo modny strobing tego lata zamiast contouring:}
OdpowiedzUsuń