Stworzona, by pragnąć


"Nie jestem na diecie. 
Jestem w podróży z Jezusem."


Definitywny "must have" chyba każdej kobiety, a przynajmniej tych, które kochają jeden z poniższych: czekoladę, ciasta, pieczone ziemniaczki, pizzę, uwielbiają gotować i generalnie - mają słabość do jedzenia, czyli coś idealnego dla mnie :) Kiedy dostałam ją rok temu od męża, przyznam, nie byłam na nią gotowa... jej czytanie oskarżało mnie wewnętrznie. Po jakimś czasie (po kilkunastu stronach) dałam sobie spokój i schowałam, gdzieś pośród innych książek. 

Cztery miesiące temu wprowadziłam poważne zmiany w sposobie, w jaki się odżywiam. Przypomniałam sobie też o książce. Wyciągnęłam, zaczęłam czytać i... 

Bingo! To było to. Właśnie na ten czas i właśnie ta cała mądrość w niej zawarta. 

Długo by pisać o czym jest książka. Jeśli wiesz, że masz problem, gdzieś w kwestii jedzenia, zaopatrz się w nią. Kilka osób chciało ją ode mnie pożyczyć, (co wskazuje na to, że jednak więcej z nas niż chcemy przyznać, ma problem w tej sferze), ale poleciłam im, żeby sami sobie kupili. Nie dlatego, że książek nie pożyczam, ale dlatego, że naprawdę warto. Można do niej wracać, myślę, że przez całe życie.

Dlaczego jest tak dobra? Po pierwsze: jest to tzw.

jaskółka na niebie polskich, chrześcijańskich pozycji nt. problemów z jedzeniem, 

ale tych problemów związanych z jedzeniem nadmiernym, a nie jak zazwyczaj bywa np. z anoreksją. Po drugie: to nie książka o diecie, ale o duchowej podróży (określenie za autorką), uzmysławia, że u podstaw naszych uzależnień (tak! nie bój się tak tego nazwać!) leży po prostu głód Boga. Po trzecie: doskonale prowadzi przez proces zmian, jest jakby towarzyszem tej trudnej podróży, gdzie każdy rozdział to pomoc w kolejnym kroku, problemie czy pytaniu, jakie pojawia się na drodze.

Zanim wybiorę najlepsze cytaty i te, które były dla mnie niezwykle ważne (co będzie trudne, bo pozycja jest naszpikowana doskonale ujętymi prawdami, odkrywającymi naszą kobiecą naturę) chciałam napisać jeszcze coś: być może tak jak ja kiedyś - jeszcze nie jesteś gotowa na takie zmiany i właśnie taką książkę. To nic. Lecz, gdy nadejdzie czas - pamiętaj o niej, pomoże Ci na pewno. 


W pigułce: Stworzona, by pragnąć. Tęsknoty kobiecej duszy, Lysa Terkeurst, Aetos Media, Wrocław 2014

"Kiedy kobieta staje się osoba zdyscyplinowaną, to tym samym honoruje Boga i zaczyna przejawiać opanowanie, które jest owocem Ducha"
"Służymy wyrozumiałemu Bogu, który wiedział, że jedzenie będzie dla nas wielkim kamieniem, na którym możemy potknąć się w podróży do Niego".
"Jeśli nie jesteś w stanie oprzeć się pewnym rzeczom - nie możesz albo nie chcesz odmówić sobie niezdrowego jedzenia - to znaczy, że jesteś przez nie w jakimś stopniu zniewolona".
"Musiałam się zastanowić i odpowiedzieć sobie na kilka następujących pytań:
* Czy któregoś dnia w tym miesiącu za dużo zjadłam? Nie.
* Czy miałam wystarczająco dużo ruchu i regularnie ćwiczyłam? Tak.
* czy czuję się dzisiaj lżejsza niż w zeszłą środę? Tak.
* Czy jadłam w tajemnicy, z gniewu lub frustracji? Nie.
* Czy zdarzyło mi się ostatnio uciekać do jedzenia zamiast do Boga? Ani razu.
* Czy zanim wskoczyłam na wagę, zdawało mi się, że mam za sobą udany tydzień i że Bóg jest ze mnie zadowolony? Jak najbardziej!
Dlaczego więc tak się przejmuję jakąś głupią liczbą?"
"Jedynie prawdziwe zadowolenie płynie z okazywania posłuszeństwa Panu".
"Bóg obdarzył mnie dobrym ciałem. Nie jest ono i nigdy nie będzie doskonałe. Nadal mam cellulit (...) I chociaż zdrowo się odżywiam, nie daje mi to gwarancji, że nigdy nie zachoruję na raka czy jakąś inną poważną chorobę. Jednak moje ciało jest dobrym darem, za który jestem wdzięczna".
"Nic nie zabija romantycznego nastroju szybciej niż negatywne wyobrażenie kobiety o samej sobie".
"(...) nadciągał przypływ usprawiedliwień, tym razem mający pozory duchowości: My, kobiety, dałyśmy sobie wcisnąć kłamstwo, że musimy być szczupłe. Dojrzałość duchowa jest dla mnie zbyt ważną sprawą, żebym się miała przejmować czymś tak banalnym jak nadwaga i brak ruchu. Bóg mnie kocha taką jaką jestem. I chociaż to duchowe samousprawiedliwienie brzmiało całkiem nieźle, moje serce ciągle było niespokojne. W głębi duszy wiedziałam, że kwestia wagi nie ma nic wspólnego z duchową dojrzałością lub jej brakiem. Gdybym zdobyła się na szczerość wobec siebie samej, musiałabym przyznać, że sprawa jest prosta jak drut i polega na braku samokontroli".
"Im bardziej traktowałam bieganie jako narzędzie ćwiczenia dyscypliny i osiągnięcia wzrostu duchowego, tym mniej koncentrowałam się na swojej wadze. Każdy kilogram, który udało mi się zrzucić , był dowodem posłuszeństwa Bogu, a nie kolejnym krokiem do szczupłej sylwetki".
"Moje ciało nie może służyć dwóm panom na raz".
"Jeśli nie troszczę sie o swoje ciało, to moja dusza czuje sie znacznie bardziej przygnieciona stresem i problemami codzienności. Mam mniej siły, by służyć Bogu, jestem bardziej drażliwa emocjonalnie i trudniej mi radzić sobie z tym, co niesie życie".
"Wpisałam troskę o swoje ciało do kalendarza".
"(...) nauczyłam się cieszyć z korzyści, jakie przynosi wysiłek fizyczny, zamiast koncentrować się na trudzie, jakiego wymaga".
"Pokusa nie lubi być głodzona".
"(...) kompromisy prowadzą do porażki".
"Jeśli otwarcie przyznam, że mam problem, będę zmuszona do zmian, a zmiany są trudne".
"Czy chce mi się jeść dlatego, że moje ciało potrzebuje wartości odżywczych, czy dlatego, że czuję się pusta emocjonalnie i duchowo?"
"Frytki mnie nie kochają. Jedyny trwały zysk, jaki przynoszą, to podwyższony cholesterol i cellulitis, za sprawą których poziom mojej frustracji jeszcze wzrośnie. Boża miłość jest ze mną teraz i będzie w przyszłości. Jest prawdziwa i niesie ze sobą tylko pozytywne skutki długofalowe".
"(...) przeznaczeniem jedzenia nigdy nie miało być wypełnienie najgłębszych zakątków naszych serc, zarezerwowanych tylko dla Boga".
"Rozmiar mojego ciała nie uczyni mnie szczęśliwą. Jeśli nie byłam szczęśliwa w rozmiarze L, nie będę nią również w rozmiarze S (...) Ludzie nie-całkiem-kompletni uważają, że obcisłe dżinsy naprawią wszystkie ich problemy i pozbawią ich wszystkich kompleksów. Ludzie nie-całkiem-kompletni szybko orientują się, że obcisłe dżinsy nie załatwiają niczego (...)".
"Codziennie pytam Jezusa , kto spośród ludzi wokół mnie potrzebuje słów zachęty i On zawsze kładzie mi kogoś na sercu".
"Ostatecznie musimy pamiętać, co jest w naszym przedsięwzięciu najważniejsze - nie przemiana w osobę noszącą ubrania w mniejszym rozmiarze, ale przemiana w osobę, która szuka ostatecznego zaspokojenia swego serca w Jezusie i w prawdzie".
"Nadmierne objadanie się zawsze rodzi przykre konsekwencje. A to w postaci uszczerbku na zdrowiu, a to w braku energii do realizacji życiowego powołania, a to w poczuciu niezadowolenia z siebie (...)".
"Ani jedzenie, ani wino, ani seks, ani zakupy, ani żadna inna rzecz, którą próbujemy wypełnić nasze życie - nic na tym świecie nie zaspokoi nas tak jak Bóg".
"Nawyk podjadania, kiedy nikt nie patrzy, jest bezwzględnym zabójca zdrowej diety".
"To, co robimy po kryjomu i w sekrecie, wskazuje ojcu ciemności nasze słabe miejsca i daje mu możliwość atakowania nas za pomocą podstępnych intryg".
"Zwycięstwo jest możliwe, ale nie dojdziesz do niego drogą na skróty".
"Bałwochwalstwo w przypadku jedzenia oznacza pochłanianie niezdrowych rzeczy w zbyt dużych ilościach, kiedy nam się wydaje, że nam się to należy albo że polepszy nasze samopoczucie".
"Nie chcę wrócić do mojego starego nawyku myślenia, że każdego dnia zasługuję na coś słodkiego".
"Musimy jednak posiadać wewnętrzną siłę do zachowania umiaru, a możemy ją zdobyć tylko wówczas, gdy potraktujemy to przedsięwzięcie jako duchową podróż do dojrzałości".
"(...) odmawianie sobie pewnych rzeczy tak długo, aż w ogóle przestaniemy ich pragnąć - to już zupełnie nowy wymiar dyscypliny".
"Człowiek należący do Boga powinien doświadczyć czasami niedosytu i poznać uczucie niezaspokojenia i braku".
"Nie twierdzę, że zwycięstwo jest niemożliwe. Jednak odniesienie zwycięstwa to nie chwila, w której możemy się zrelaksować. Zwyciężamy w momencie, kiedy wybieramy rzecz, która jest zdrowa, zamiast takiej, której spożycie nie jest dla nas korzystne. Nasze zwycięstwo musimy podtrzymywać przez każdy kolejny wybór".
"Zjadaczce chipsów i czekolady bardzo trudno jest wyprowadzić ze swojego domu produkty, które od lat bywały u niej gośćmi. A jeszcze trudniejszą rzeczą jest pogodzenie się z tym, że nie może ich uważać za przyjaciół".
"Mogę pomaga mi udać się na obiad do przyjaciół i znaleźć więcej przyjemności w rozmowie, jaka toczy sie przy stole niż w potrawach, jakie na nim stoją (...) Mogę przypomina mi o tym, że żadne jedzenie nie smakuje tak dobrze jak zwycięstwo".
"(...) wszystkie dziewczyny należące do Jezusa mają swoje problemy. Każda z nas je ma. Ciągniemy za sobą wory wyładowane problemami. Zawartość naszych worów pewnie się różni, ale wszystkie jesteśmy w nie zaopatrzone".
"(...) jedzenie ma służyć zdrowiu i nie powinno pochłaniać mnie ani działać na moją szkodę".
"Nadwaga nie jest przekleństwem zesłanym na nas przez Boga. Jest to zewnętrzna oznaka wewnętrznych problemów".

Podziel się:

KOMENTARZE

4 komentarzy:

  1. Anonimowy8/17/2015

    Książka wydaje się być lekarstwem na moja chorobę. Bardzo chętnie spróbuję innej metody leczenia niż ogólnodostępne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8/27/2015

    To fakt,że samodyscyplina, praca nad sobą to na pewno temat dla mnie.Chyba powinnam przeczytać tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy10/26/2015

    Nie jestem zwolenniczką poradników, ale tę książkę będę chciała przeczytać ponieważ temat jest mi bliski i wiem ,że potrzebuję przemiany w moim sercu w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponieważ piszecie jako "anonimowy", wiem, że może to wynikać po części z konstrukcji formularza do dodawania komentarzy, bardzo proszę osobę, ktora napisała "Nie jestem zwolenniczką poradników, ale tę książkę będę chciała przeczytać ponieważ temat jest mi bliski i wiem ,że potrzebuję przemiany w moim sercu w tym temacie." o indywidualny kontakt na facbooku. Moje konto to: Źródło Dobra, jakżeby inaczej ;) Książka czeka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz :) Lila