Zabija – rutyna mnie nie :)
Mówią, że rutyna zabija,
pewnie tak,
ale zła, składająca się z nieciekawych rzeczy. Moja nowa poranna
rutyna sprawia, że chce mi się żyć!
- wypicie dwóch szklanek letniej wody
z sokiem z limonki
- przygotowanie tego samego napoju dla
męża i starszej córki
- umycie twarzy i zaaplikowanie nowych
dermokosmetyków – postanowiłam dobrze nawilżać twarz od tego
roku
- zjedzenie dobrego śniadania, bez węglowodanów – Dzień dobry pyszne jajeczka na maśle!
- zjedzenie dobrego śniadania, bez węglowodanów – Dzień dobry pyszne jajeczka na maśle!
- wyszczotkowanie ciała na sucho –
pobudzamy krążenie :)
- nastawienie prania
- wietrzenie
- ścielenie
- zaczynamy przygotowywanie obiadu
(gotuję kaszę, ryż albo rzadziej ziemniaki, szatkuję warzywa,
nastawiam rosół itp.)
- makijaż ;) - precz „dresowy look”!
- czytanie Biblii, Psalmów na głos
przy śniadaniu (choć starsza jeszcze nie wszystko rozumie, domaga
się - „Jesce coś psecytaj!”)
Między tym oczywiście karmienie,
ubieranie i noszenie (dzięki za chustę, siostra!) małego Mlecznego
Szwołka :)
Oooo, chusta znalazła się na blogu :) Super! Cieszę się, że pomaga w codziennej pozytywnej rutynie :)
OdpowiedzUsuń